Warning: Undefined array key "file" in /home/klient.dhosting.pl/danield/danielduleba.pl/public_html/wp-includes/media.php on line 1680

SINGAPURYZACJA PRAWA

mar 17, 2021

Demokracja liberalna jest w kryzysie. Wszelkie zaś zmiany mające na celu „liberalizację” porządku społecznego są passé. W poszukiwaniu nowego modelu społeczno – gospodarczego niektórzy spoglądają, na kraj, który połączył sukces gospodarczy z niekoniecznie liberalnym podejściem do praw jednostki. Singapur, bo o nim mowa, kusi nie tylko swoim bogactwem, ale również inspiruje swoją perfekcyjną organizacją życia społecznego i kulturą prawną. Czy zatem singapuryzacja prawa pozwoli rządzącym realizować swoje cele skuteczniej i szybciej, po prostu lepiej, oczywiście w trosce o obywateli?

Odwiedzający Singapur turyści mogą podziwiać nowoczesną architekturę i zachwycić się porządkiem panującym w mieście. Trudno się dziwić skoro w państwie – mieście nie można posiadać gumy do żucia pod karą 1000 dolarów singapurskich, ani zrywać kwiatów pod karą 5000 dolarów, nie mówiąc już o karach za naruszenie zakazu jedzenia w miejscach niedozwolonych. Niegdyś informacje o zakazach panujących w tym kraju budziły tylko uśmiech połączony z niepokojem, dziś można można pokusić się o pytanie, czy możemy mieć Singapur w Warszawie?

Z pewnością dużo nam jeszcze brakuje, ale niespełna rok temu byliśmy przecież znacznie bardziej zapóźnieni. Dziś jest nam bliżej odkąd singapuryzacja prawa nabrała tempa. Łatwiej jest rządzić krajem, w którym obywatele niechętnie poruszają się w przestrzeni publicznej, bo po co mieliby wychodzić skoro pracują z domu, albo pilnują dzieci, które nie chodzą do szkoły, ewentualnie nie mogą wychodzić bez powodu, bo skończyli 70 lat albo nie skończyli 16 lat i nie asystuje im opiekun. Łatwiej jest rządzić, jeśli obywatele nie mogą manifestować, gromadzić się. Urządzanie przyjęcia wigilijnego dotychczas nie było domeną państwa, tymczasem limit gości na prywatnym spotkaniu staje się środkiem niezbędnym do ochrony zdrowia. Równie niezbędnymi środkami jak się okazuje są zakazy dotykające całych gałęzi gospodarki i kultury oraz zamknięcie cmentarzy akurat na czas uroczystości Wszystkich Świętych.

Z drugiej strony Atlantyku dochodzą zaś informacje, że amerykański Sąd Najwyższy powoli zaczyna podważać konstytucyjność ograniczeń praw obywatelskich wprowadzonych rzekomo koniecznie w celu zwalczania epidemii. Orzeczenie z dnia 25 listopada 2020 r. dotyczyło niekonstytucyjnego, zdaniem Sądu Najwyższego, ograniczenia prawa do zgromadzeń religijnych, sprzecznego z wolnością religijną, a wprowadzonego przez gubernatora w stanie Nowy Jork (zob. https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/311269913-Amerykanski-Sad-Najwyzszy-po-stronie-religii.html).

Kiedy nasze organy konstytucyjne powołane do ochrony praw obywatelskich przystąpią do kontroli prawodawstwa antyepidemicznego, tego na razie nie wiemy. Z tego co wiadomo nie toczą się obecnie sprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym o zbadanie konstytucyjności przepisów antyepidemicznych. Niektórym komentatorom wystarcza żeby zakazy wprowadzone nielegalnie rozporządzeniami znalazły się w ustawach, tymczasem tradycje ustawowego bezprawia są dość długie. Nie sposób zatem podejść do sprawy stosując czysto formalne kryterium wprowadzenia ograniczeń w ustawie. Konieczne jest sięgnięcie do kryterium merytorycznego, czyli oceny, czy ograniczenia są konieczne do osiągnięcia celu, a zatem czy są proporcjonalne w rozumieniu art. 31 ust. 3 Konstytucji. Ograniczenia godzące w samą istotę praw człowieka stały się już codziennością. Rządzący żonglują nimi dowolnie, wprowadzając coraz to inne bardziej dotkliwe, wycofując się z wcześniej wprowadzonych, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Nie mówiąc o tym, że wprowadzone zakazy nie zostały poprzedzone dowodami ich przydatności i niezbędności dla osiągnięcia celów związanych z ochrona zdrowia. Dowody takie powinny być poddane weryfikacji i ujawnione, jeśli mają być czymś więcej niż opinią dyżurnych ekspertów. Obecnie można mieć wrażenie, że proporcjonalność ograniczeń praw nie tylko zeszła na drugi plan, ale w ogóle jej nie ma na planie (pisałem o tym w tekście „Proporcjonalność na kwarantannie”, https://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/311249998-Daniel-Duleba-Proporcjonalnosc-na-kwarantannie.html).

Lekceważenie granic ingerencji w prawa człowieka i tolerowanie dowolności rozwiązań władz będzie skutkować nie tylko negatywną oceną rządu, czy pogorszeniem samopoczucia poszkodowanych naruszeniami konstytucji, ale także indywidualnymi dramatami i koniecznością naprawienia wyrządzonych szkód przez państwo. Obserwując działania rządu i sejmu można odnieść wrażenie, jakby politycy nie zwracali uwagi na nadmierność ograniczeń praw obywatelskich i potrzebę oceny pod względem ich zgodności z Konstytucją. Być może nie jest jeszcze za późno, żeby zawrócić z tej drogi, w przeciwnym razie w spadku po współczesnych czasach pozostanie nam tylko singapuryzacja prawa, tak łatwo i dowolnie ograniczającego wolności obywatelskie.

Artykuł ukazał się w „Rzeczpospolitej” w dniu 29 grudnia 2020 r. oraz na stronie internetowej https://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/312299997-Moze-nie-Budapeszt-ale–Singapur-w-Warszawie—Daniel-Duleba-o-ograniczaniu-praw-obywatelskich.html